Usłyszałem kroki świadczące o tym, że Koi jeszcze żyje. Wychylił się zza rogu i spojrzał na różowo włosom z wyraźnym zaskoczeniem. Przerzucił wzrok na mnie. Nie musiał się mnie pytać "Co ja wyprawiam". Wzruszyłem ramionami po czym ściągnąłem buty i przemokniętą bluzę.
Pod materiałem było widać zarysy wężowych sylwetek. Na sam ten widok Koichiro zląkł się.
-Braciszku mój ukochany -uśmiechnąłem się jak wariat. -Wiesz, że cię...
-Daruj se...-przerwał mi beznamiętnie jak to on. - nie musisz być dla mnie miły przy gościach. Herbata stoi na stole w salonie. - dodał spółdzielni w stronę największego z pokoi.
Jego ściany umalowane były jasnożółtą farbą, zaś białe firanki i zielone zasłony nadawały pomieszczeniu wiosenny nastrój. Z tego co było mi wiadome, meble pochodziły z importu i wytworzone zostały z specjalnej odmiany kasztanu wyhodowanej w Japonii, moim rodzinnym kraju. Na półkach stały różne posągi ludowe, medale i ordery ojca za dobrą i oddaną służbę w wojsku. Dostał je dopiero po śmierci w Afganistanie. Pamiętam ten dzień, kiedy ja i Koi odbieraliśmy go z rąk prezydenta. Uśmiechał się wtedy, jednak to wszystko było wymuszone. Miałem wtedy zaledwie 9 lat.
-Daj mi te potwory-mruknął Białowłosy wyciągając rękę przed siebie. Przyłożyłem do niej swoją tworząc przejście. Wszystkie trzy węże przeszły przyprawiając Koi'a o gęsią skórkę. Nie chowały się pod jego ubranie, nie ufały mu, a najlepiej zabiły by go. Tylko mój rozkaz je od tego powstrzymuje, a wcale ich nie uczyłem posłuszeństwa.
- A Ryu... - rzekł Koi zanim zniknął na drugim piętrze - Nie mogłem znaleźć Betsii
Zamarłem
-Jak to nie mogłeś. Nie było jej na drzewie? - pod denerwowałem się, gdyż Betsi jest moim nowym nabyciem i nie jest jeszcze przyzwyczajona do towarzystwa ludzi.
-Nie... Przeszukałem wszystkie rośliny i wyżej położone miejsca.
-Kson-w ostatniej chwili ugryzłem się w język by nie użyć gorszego słowa. - Trzeba ją znaleźć.
-Przepraszam, że się wtrącę ale, kim jest Betsii? - odezwała się TJ spoglądając na naszą dwójkę.
-Jest to pyton drzewny. Jedyny nie jadowity wąż w mojej gromadce. Ma charakter więc za bardzo się mnie posłucha. - odpowiedziałem drapiąc się po karku.
-Jak można zgubić pytona?!
-Ją można-uśmiechnąłem się. - Koi sprawdź wszystkie szafki. Musimy znaleźć tą gadzinę.
<TJ :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz