-Czy to pani boli? - pytał się lekarz wyginając moją rękę w różne strony... Czułam jak dwie części mojej kości ocierają o siebie. Dobrze, że moje ciało już zaczęło łagodzić ból lecz mimo to...
- Tak jak wcześniej... TO PIEKIELNIE BOLI! - Warknęłam cudem powstrzymując moje słownictwo.
-No cóż... Złamanie z przemieszczeniem i na dodatek trzeba założyć szef na tą ranę na łokciu... Nie wygląda na to, że się sama zrośnie... - rzekł spokojnym głosem doktor do jednej z pielęgniarek.
''Ciekawe czemu z przemieszczeniem? '' zapytałam siebie w duchu patrząc morderczym wzrokiem w stronę mężczyzny, który właśnie wracał z zestawem do szycia.
- czy pan najpierw nie powinien mi nastawić tej kości puki uraz jest świeży? - spytałam się go pouczającym tonem.
- jestem lekarzem i znam się na tym proszę się nie ruszać. - i wtedy poczułam ukucie.
- ała~ - odwróciłam wzrok by chociaż nie patrzeć na te tortury.
-------------jakiś czas później---------------
Siedziałam w pokoju po zabiegowym. Tym razem z gipsem i 4 szwami na łokciu. Cały czas miałam wyrzuty sumienia przez to, że oboje trafiliśmy do szpitala. Przecież ja nie umiem jeździć więc to nie jego wina...
Może chciał mnie pocieszyć?
Przemyślenia przerwał mi odgłos otwieranych drzwi.
<Hiza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz