-"kolega" hm?- Spytałem z lekkim uśmieszkiem
-Tak kolega, chyba...- Odpowiedział po chwili.
-Hm... chyba?-
-Meh... odpowiedz mi najpierw na wcześniejsze pytanie a nie zmieniasz temat.- Powiedział
lekko oburzony.
-No dobrze dobrze... a jak ma być, zerwaliśmy- Powiedziałem wzdychając.
No a co miało być? Powiedział że za dużo czasu marnuję na sport zamiast się uczyć razem
z nim. A mnie nauka nie ciągnie tak bardzo jak wychowanie fizyczne. No i był taki
dzień kiedy powiedziałem mu o turnieju, a ten się oburzył ponieważ mieliśmy
pójść gdzieś tam, a pan czcigodny Yakuzawa oczywiście nie chciał przełożyć
tego spotkania na kiedy indziej, i kazał mi wybierać albo on albo turniej.
Dużo ja to nie musiałem myśleć bo już od dłuższego czasu działał mi na nerwach.
A to to źle robię a to tamto nie tak. Yh... na samą myśl robi mi się nie
dobrze. I akurat jak zacząłem o nim gadać to oczywiście musiał wejść
na Facebooka i praktycznie od razu napisać do mnie kiedy widział, że jestem aktywny.
-To jak ostatecznie?-
-Mówiłem Ci już, nie i nie zmienię zdania.-
Potem już nic nie napisał. Westchnąłem zmęczony już tą sytuacją z Yakuzawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz