środa, 15 października 2014

Od Yato do Koichiro

 I kolejna nocna ucieczka tego małego diabła. Ehhh i to jeszcze zawsze na mnie wypadało by go łapać. No, ale jak tu odmówić starszej pani, która nawet nie rozumiała sprzeciwu ze strony młodzieży... Zawsze przynajmniej dostało się potem za to jakieś drobniaki, a i zajęci było.
- Hrabio no chodź tu! - jęknąłem biegnąc za kotem, który uciekał nadal jak poparzony wystraszony nieco jeszcze. - Meh no proszę... Chodź tu... - nawijałem w kółko. - Nie możesz przecież tak cały dzień mi się wykręcać, hęę... - mruknąłem niezadowolony.
http://33.media.tumblr.com/604511805ed7f39b8d6414e9d816968a/tumblr_myy3jfWVlh1qkw2uho2_250.gif W końcu zmęczony zwierzak skrył się w pobliskich dziko rosnących kępkach. Przykucnąłem obok krzaka, w którym schował się futrzak. Kocur najpierw wysunął lekko pyszczek i ruszył swoimi prawie nie widocznymi wąsikami. Dopiero gdy lepiej poczuł mój zapach skoczył mi na kolana. Ach jak ten maluch potrafił być kłopotliwy.
- Hrabia? - usłyszałem za sobą nagle czyiś głos. - To twój kot?
 Podskoczyłem nieco zaskoczony po czym spojrzałem się za siebie. Obok mostku stał jakiś białowłosy chłopak.
- Mh... No nie do końca raczej mój. Tak jakby to ująć, po prostu jakoś na mnie wypada zazwyczaj by się z nim męczyć... - podrapałem się lekko po głowie podnosząc zwierzaka. - Kociak mieszka nie daleko i słynie z tego, że lubi uciekać często swojej właścicielce na spacery. A tak w ogóle jestem Yato - przedstawiłem się.

Koichiro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz