sobota, 18 października 2014

Od Ryuri c.d historii Tanyji

Spojrzałem się z ukosa na różowo włosą. Nie sądziłem, że pójdzie za mną w głąb '' ciemnej strefy '' Zwolniłem nieco kroku, by wyrównać kroku z dziewczyną. Tutaj trzeba być zawsze czujny, nie wiadomo kto na co tu poluje. Jesteś łowcą albo ofiarą.
Podążaliśmy dalej ciemną alejką. Moje 3 węże - znajdujące się w kapturze, bluzie i saszetce- wychyliły swoje łby i nasłuchiwały. Westchnąłem znudzony i zbliżyłem się jeszcze bliżej do Tj. Szła ze mną, więc nie chce mieć kłopotów jak kej się coś stanie. Nagle, moja noga o coś zahaczyłem. Był to przeźroczysty sznurek przymocowany do ściany budynku.
-Chol*ra- zakląłem i szybko odskoczyłem do tyłu osłaniając przy tym różowo włosą. SKĄD W WIELKIM MIEŚCIE TAKIE PUŁAPKI?!  Nie minęło parę sekund, a eksplozja rozniosła ścianę w pył. Siła uderzenia sprawiła, że zachwiałem się spadając na Tj. Oboje uderzyliśmy o ziemie, aż zakręciło mi się w głowie.
Kiedy pył opadł, podniosłem nieco głowę. W myślach kląłem jak szewc, no przecież prawie byśmy zginęli!  Poczułem przyjemny, zimny dotyk na moim karku oraz język wężowego języka na policzku. Jak dobrze, że nic im nie jest.
-Tanyja... Żyjesz? - spytałem podnosząc się nieco nad ziemie. Coś mi tu nie grało. Upadek był miękki i jeszcze to ciepło.  Pył jeszcze nieco opadł, dopiero wtedy dostrzegłem zarysy twarzy Tj. Można by rzec, że leżałem na niej...
Dziewczyna otworzyła oczy, a nasze spojrzenia się spotkały. Trwałem tak w bezruchu, gdyż nie wiedziałem jak zareagować... Może odsunąć się?
<Tj? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz