sobota, 4 października 2014

Od Hizashi'ego do Taemin'a

A jednak stało się, sokole oko - Hao już mnie miał, no ale co zrobić
przecież był z nim Tae... po takiej sytuacji raczej dobrze by to nie
poskutkowało. No cóż nie mogłem odejść tak po prostu, przecież
był tam Hao, a on wiadomo szybko się focha. Westchnąłem głęboko
i podszedłem do najbliższych świateł, szybko zmieniły swoją barwę
na zielone i mogłem przejść na drugą stronę. A Hao jak to on
zaczął nawijać jak to mnie długo nie widział... i takie tam.
(a to był zaledwie jeden dzień...). Na chwilę zwróciłem moją
uwagę na Taemin'a któremu jak na razie nie śpieszyło się
mnie przeprosić, jednakże nie chciało mi się słuchać gadania
Hao więc musiałem jakoś się ulotnić.
-Wiecie co, ja muszę już lecieć... umówiłem się z kumplami...-
Powiedziałem to jakbym znalazł się w niezręcznej sytuacji
po czym pośpiesznie zacząłem kierować się w stronę mojego
bloku. Kiedy wszedłem do swojego mieszkania od razu rzuciłem się
na kanapę wbijając głowę w poszycie. Bambaryła kiedy tylko wszedłem
do domu od razu zaczął się łasić. Wszedł przed moją głowę i usiadł
na kanapie, czekając aż dam mu jeść. Wstałem niechętnie i nałożyłem
mu jeść, Levy też o nim nie zapomniał i dał mi kocimiętkę ukrytą
w malutkiej kuleczce, rzuciłem ją na dywan a Kirin jak szalony zaczął
się nią bawić. Wziąłem laptopa, włączyłem jakąś muzykę i zostawiłem
na ławie. I poszedłem do kuchni zrobić coś do jedzenia. Kiedy
już skończyłem usiadłem do ławy i jedząc przeglądałem facebooka.

Tae?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz