sobota, 4 października 2014
Od Hizashi'ego do Taemin'a
Co ja się mu będę tłumaczył, przecież nie jest jakimś nauczycielem. Bez słowa
wyszarpałem się z jego uchwytu i znów pokierowałem się w stronę wyjścia.
Tae jeszcze parę razy chciał mnie zawrócić ale ja dalej szedłem. Co z tego, że
mój autobus odjechał, mogłem przecież pójść na piechotę. Po drodze jeszcze
zaszedłem do swojej ulubionej knajpy, nosiła ona nazwę "Fiords' flavors" była
ona własnością ojca Wintera, jednakże kiedy on i cała jego rodzina opuszczała
rodzinne strony na miejsce sprzedawcy zawsze przychodził Lerval, tak zwany
Rosjanin z "jaja mi ze stali" no nie powiem, miał krzepę i to nie małą, dowiedziałem
się tego kiedy raz uratował mnie kiedy po szkole zaatakowała mnie grupka
z tutejszych gangów. Zawdzięczam mu to do dziś dzień, ponadto jest strasznie
miły, lubie tego gościa. Siadając do barku zamówiłem ostre sajgonki z krewetkami
i słodko-kwaśnym sosem. Levy (skrótem) widząc moją kwaśną minę spytał
niemal że od razu:
-A szto sje stało mój kamracie, hm?- mówił to z tym jego rosyjskim akcentem.
-Takie tam, małe problemy...- odpowiedziałem smętnie.
-Ohh.. sprawy sercowe? Wjiem jak to jest mój mały... kobiety zawsze takie są..-
Kiedy zaczął mówić o kobietach zachciało mi się śmiać, no bo przecież nie
powiedziałbym mu o tym, że jestem homoseksualistą, ale wiedział co i jak.
Zjadłem danie, zapłaciłem i wyszedłem z restauracji dziękując po
rosyjski, to jedyne słowo które praktycznie umiałem.
Idąc tak w stronę mojego bloku zauważyłem jak Tae szwenda się po ulicach
razem z Hao. Mam wielką nadzieje aby tylko mnie nie zauważyli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz