Kiedy się podniosłem zastanawiałem się chwilę czemu przerwał... ale mniejsza. Trochę zawiedziony
sprzątnąłem nasze "posłanie" składające sie z dwóch poduszek i odłożełem je na na łóżko.
Tae poszedł do łazienki się ogarnąć a ja w tym czasie spakowałem się i nakarmłem bambaryłę.
A ten jak zawsze łasił mi się do nóg i o mało co nie przewróciłem się. Spojrzałem na zegarek
było za piętnaście dwunasta, a autobus za pięć, więc mieliśmy dość mało czasu. Cieszyłem się
jednak, że ominął mnie sprawdzian z Fizyki i miałem więcej czasu na naukę, ale wiadomo
nasz nauczyciel jest tak porąbany... że wszystkiego mogłem się po nim spodziewać.
Tylko boję się aby nie zrobił mi tego sprawdzianu tego samego dnia... Kiedy Tae wyszedł
z łazienki spytałem:
-A ty książek nie masz przy sobie, prawda?-
W odpowiedzi dostałem tylko zdziwione spojrzenie w stylu "o fuck"
i kiedy się nie obejrzałem już go w moim mieszkaniu nie było.
Westchnąłem i zaśmiałem przy okazji. Założyłem bluzę wziąłem
plecak i wyszedłem na przystanek. Zdążyłem idealnie bo autobus
zatrzymał się od razu kiedy pojawiłem się na przystanku. Wszedłem
do niego i pojechałem do szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz