Jakimś cudem udało mu się jednak przekonać Hao bez jakiś większych problemów. Aż nawet byłem nieco zaskoczony, że we wszystko co Hiza powiedział od razu uwierzył i jak gdyby nigdy nic wyszedł z domu nie sprzeciwiając się ani trochę.
- No, ale muszę ci pogratulować, że tak dałeś sobie z nim radę - zaśmiałem się.
- Mh, dzięki.
Wróciliśmy więc z powrotem do grania. Nie obyło się oczywiście bez masy zużytych chusteczek, przez męczący katar. Niby lekki tak zwane jednodniowe przeziębienie, ale nieźle czasem potrafiło dać w kość.
- Jestem już - odparłem wchodząc do pokoju z drobnymi przekąskami zrobionymi przez Juki.
Był już wieczór, czyli najgorsza pora dla chorujących niestety. Hiza leżał na łóżku z laptopem przeglądając jeszcze facebooka. Położyłem podstawkę na szafce i położyłem obok sięgając z kieszeni komórkę. I kto tu już się dodzwaniał? No oczywiście, że Hao... Pewnie zdążył już pozbierać potrzebne zeszyty i chciał przyjść żebym mógł pospisywać wszystko z dzisiejszego dnia szkolnego. Meh, że mu się tak chciało.
- Co tam masz? - zapytałem spoglądając na laptopa przez ramię Hizy.
- A nic takiego... - odparł stukając dalej w klawiaturę.
Znudzony zacząłem patrzeć w sufit. I co tutaj robić teraz... Zacząłem bawić się kosmykiem włosów Hizy.
- Ekhem... - mruknął po chwili.
- Hm? Coś nie tak? - zaśmiałem się.
- Eh.. nic, nic - wrócił do przeglądania fb.
- A jak tam u twojego chłopaka? - zapytałem po chwili.
- Nie powinno cię to chyba interesować - zwrócił od razu uwagę lekko oburzony.
- No prawda, nie powinno. Ale mimo to jestem ciekawy z kim to się spotyka mój kolega - uśmiechnąłem się łobuzersko opierając głowę o jego ramię i spoglądając zaciekawiony na monitor laptopa.
Hiza? Loooll ._______.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz