- Hm... No ten kociak potrafi uciekać kilka razy na dzień więc to całkiem możliwe - mruknąłem spoglądając na futrzaka. - Eyyy! Zaraz! Niczym wróżbita Maciej! - wrzasnąłem podskakując. - Ty... co ukrywasz... hm? - spytałem dokładniej mu się przyglądając. - Hm białe kłaki... - odparłem podnosząc lekko jeden z jego kosmyków. - Oczy hm... czerwone czy to może jednak różowe... zaraz a może coś bardziej na wzór beżowego? Meh chyba jestem daltonistą... - powiedziałem lekko tykając go teraz palcem w nos.
Co chwile to do niego doskakiwałem, a to znowu odskakiwałem.
- Ale gdzie tu przypominasz wróżbitę... - syknąłem. - A może ty mnie wkręcasz? Hm... - zaproponowałem podejrzliwie stając naprzeciwko niego.
Hrabia siedząc teraz już wygodnie w moim kapturze przypatrywał się moim reakcjom i słysząc wszystko zrobił coś na wzór kociego facepalma kręcąc bezradnie swoim małym łepkiem.
- Chyba się zgadzam z tym kotem - odparł Koichiro patrząc na zwierzaka.
- Hę??? Nawet kot przeciwko mnie?! - burknąłem niezadowolony. - Fuuuuuuuu! Ach zaraz.. to już późno jest, muszę się zbierać, przecież nie zdążyłem nawet nic ogarnąć, meh... co ja mam z tym tygodniem nie tak...
Koichiro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz