jak to on nie poszedł do gimnazjum obok mojego liceum bo jak to on powiedział: "Eee tam, z takim starym babszytlem bym się ciągle widywał? to ja chyba
podziękuję" Jak ja nienawidzę tego małego smarka. Aż się we mnie gotuję kiedy przypomnę sobie kiedy ten mały karaluch podłożył mi nogę i spadłam ze
schodów... łamiąc przy tym prawą rękę. Całe szczęście to już za nami... a przynajmniej za mną. Wracając do tego dnia, byłyśmy razem z Van po sprawdzianie
z Fizyki. Naprawdę nauczyciel dał nam dziś w kość. Teraz odpoczywałyśmy przed kartkówką z chemii. Ponieważ ja mało jadam to już swoją porcję
wchłonęłam. I czekałam aż Van skończy by móc pójść po ściągi do biblioteki. Wyjęłam więc telefon ale przed włączeniem ekranu przyjrzałam się swojej twarzy. No nie wiem skąd zacięłam się w usta i krew normalnie mi leciała
strumieniami. Przeprosiłam na chwilę Van i poszłam do łazienki, całe szczęście że miałam przy sobie plasterek na opryszczkę.. trudno i tak plasterek.
Kiedy weszłam do łazienki od razu skierowałam się do umywalek i lusterka. Przemyłam ranę po czym nakleiłam plasterek. Wtem zobaczyłam... no właśnie
jakiś zboczuch siedział na kabinie i podglądał mnie.
-Vad i helvete!- wrzasnęłam zauważając jego postać. Po czym rzuciłam w niego rolką papieru toaletowego. Chłopak spadł z kabiny a ja usłyszałam dość głośny huk.

Yato? (ty zboczku xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz