sobota, 11 października 2014

Od Taemin'a do Hizashi'ego

 Po woli zbliżała się północ, kiedy to już nam zostało jeszcze pół godziny drogi. Niektórym zdarzyło się już nawet zasnąć po drodze. Wiadomo dość późna godzina, a zmęczenie po grze zdecydowało po sobie znaki. Nie tylko my się polepszyliśmy w tym roku , ale także inne szkoły pokazywały na co je stać. Wiedziałem, że nie będzie tak łatwo, ale jeśli by porównać, że przecież składy innych zespołów składają się praktycznie tylko z najstarszej klasy, a u nas przecież z trzeciej jestem tylko ja i Hao, a reszta to drugie i pierwsze klasy. Szkoda więc, że dopiero w następnym roku zacznie się jeszcze bardziej zacięta gra, gdy to już mnie nie będzie. Ale co an to poradzić moje trzy lata minęły, zdążyłem się nagrać trzeba też dać okazję innym.
 Najbardziej chyba mnie ciekawiło to, kto zostanie nowym kapitanem. Gdy tylko zacząłem przecież chodzić do liceum, a nawet już w gimnazjum, liderem był Hao potrafiący włączyć, nawet w najgorszym momencie, cały zespół do gry.

Autobus po woli się zatrzymał przy szkole, a silniki zaczęły gasnąć. Byliśmy na miejscu. No i oczywiście zaczęło się budzenie śpiochów i tłumaczenie im, że skończyła się nasza "podróż".
- Mh, Hao no szybciej, ruszaj się. Prawie wszyscy wyszli - pospieszałem przyjaciela, który jeszcze gdzieś pod siedzeniem, zaspany szukał swojej komórki.
- To trzeba było mnie wcześniej obudzić! Hęę... Będę musiał na dodatek jeszcze czekać, aż siostra przyjedzie - jęknął podnosząc się w końcu z ziemi. - Dobra mam, chodźmy już - mruknął otrzepując się jeszcze. - A ciebie kto odbiera? - zapytał gdy już wychodziliśmy.
- Cóż chyba krótki spacer mi nie zaszkodzi - westchnąłem.
- Znowu zapomniałeś powiedzieć? - podniósł jedną brew.
- Tak...
- Nie rozumiem co u ciebie to jest za problem, dryń, dryń kilak minut i już cię obiera twój lokaj, problem? - zaśmiał się.
- Niestety, ale tak - prychnąłem na jego słowa.
- To ja cię całkiem nie rozumiem... Weź korzystaj z tego co masz, chyba ze nie chcesz to ja z chęcią to przyjmę - wyszczerzył się na myśl o luksusach.
- Hmmm? Chcesz? To proszę, nie bronię ci brać.
- Znowu się odzywa twój zły humorek? Przecież wygraliśmy! - pisnął podskakując zadowolony z tego.
- Po prostu  jestem zmęczony nieco już, a twoje gadanie mi w tym nie pomaga - prychnąłem znów spoglądając na niego.
- A no widzisz, bierze się przykład ze mnie i śpi podczas drogi!
- Tak, tak... Niestety tylko ty potrafisz spać w takim szumie - odparłem zaczynając iść w stronę domu.
- Czekaj na mnie! - szybko podbiegł. - Przejdę się też trochę, za nim siostra się ruszy to trochę minie, no przecież jak można pojechać według niej gdziekolwiek bez makijażu? - zaśmiał się.
- Ta... Dziewczyny i ich zajęcia...
- Nie mam się raczej co dziwić słysząc to od ciebie - zachichotał. - A propos jak tam w twoim życiu prywatny? - znów się uśmiechnął szeroko.
- Chyba nie bez powody nazywa się "prywatnym"- warknąłem lekko.
- Oj nie bądź taki noo mów! - powiedział przeciągle.
- Nie mam co mówić, totalna klapa - westchnąłem.
- Myhyhy, bo to się słucha rad Hao! Daj mi jeden dzień i już ci kogoś znajdę! - odrzekł dumnie.
- A co jeśli nie chce?
- Eto... eto... Cóż no wtedy... Jestem w kropce teraz... - jęknął chłopak.
- Hao? Bez pomysłu tak? To chyba rzadko spotkane zjawisko - zaśmiałem się.
- Pf... - zadarł nosa do góry. - Ja zawsze coś wykombinuje! Um... - spojrzał na światła nadjeżdżającego samochodu. - Czas na mnie, paaa! - pomachał jeszcze i odbiegł.
 Odetchnąłem z ulgą widząc jak się oddala. Chyba najlepiej gdy był taki spokojny w autobusie i bez przerwy spał, inaczej bym chyba nie dotrwał do jutra. Spojrzałem teraz przed siebie. I pierwsza myśl... Czyżby sokoli wzrok Hao zawodził? Nie zauważył nawet, że kilka metrów przed nami, cały czas szedł Hiza. Po chwili zrównałem z nim krok.
- I jak tam po pierwszym meczu? - zapytałem spoglądając lekko na niego.

Hiza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz