Kolejny głośniejszy piorun przeciął swoim blaskiem ciemną noc. Kiedyś się może i nie bałem burzy, ale po jednym zdarzeniu w podstawówce po prostu nienawidziłem wręcz tej pogody... Dręczące mnie wspomnienia od razu wracały.
Burza jak na razie nie ustawała, a słysząc kolejny huk mocniej przycisnąłem do siebie Hize.
- I niby się nie boisz, hę? - uśmiechnął się znowu.
- Mh... cicho - prychnąłem lekko.
To było po prostu głupie żeby chłopak z liceum bał się jakiejś zwykłej "burzy". Zwłaszcza, że prawie wszyscy ze szkoły uważają go za tak zwany "postrach", a tu nagle taka błaha słabość.
- Może trochę... - wymamrotałem cicho.
- Trochę? To czemu się mnie trzymasz? - słychać było w jego głosie rozbawienie.
Tak to prawda miał się teraz z czego, a raczej z kogo, śmiać. Odsunął się lekko, ale znowu go mocniej złapałem. Zaśmiał się cicho mając teraz na mnie haka.
- A taki twardziel z ciebie był.
- Meh już ty lepiej nic nie mów... - odparłem speszony.
- No dobrze - wzruszył lekko ramionami.
~~~~~~
W końcu nastał ranek, jeszcze nie do końca wszystkiego świadomy otworzyłem lekko oczy. Promyki porannego słońca wdzierały się do pomieszczenia. Musiałem ruszyć swoje szare komórki do działania by zacząć myśleć. Leżałem hm, na ziemi? Ale za to przynajmniej na miękkim dywanie. Nie pamiętałem dokładnie kiedy wczoraj zasnąłem. Nagle poczułem na swojej szyi czyjś ciepły oddech. Wzdrygnąłem się lekko po czym odwróciłem w drugą stronę widząc śpiącego Hize. Chłopak od spania miał po wywijane swoje białe włosy we wszystkie strony. Uśmiechnąłem się lekko, ale za chwilę zerwałem się siadając już na dywanie. Pamiętałem jedynie, że w nocy była burza. Zerknąłem lekko jeszcze raz na Hizasi'ego. Raczej nie śpieszyło mu się, aby się obudzić. Poczułem teraz drobne zimno, które prze smykało się przez uchylone lekko okno. Wróciłem się więc na swoje wcześniejsze miejsce.
To mnie zawsze najbardziej bolało każdego ranka, że trzeba było wstawać z ciepłego łóżka, chociaż teraz to był tylko zwykły dywan. I tak czułem ciepło od Hizy co mi zdecydowanie wystarczało. Znów wtuliłem się w jego bok, ale tak żeby go nie obudzić. W razie wstanie to i tak tam się zawsze znajdzie jakieś najprostsze wytłumaczenie, że wczoraj po prostu byłem już zmęczony. Co by w końcu by sobie pomyślał gdyby wiedział, że wszystko robię świadomie.
Hiza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz