Kiedy brunet to powiedział poczułam jak jeden z gadów wpełza mi pod bluzę. Zimne powiedział, a było wręcz przeciwnie, albo akurat ten z węży był najbardziej ciepły. Naprawdę dziwne uczucie mieć takiego węża pełzającego ci po całym ciele. Yhh... nie wiem jak Ryu może tak wytrzymywać. Wzdrygnęłam się po czym rozdzieliliśmy się z Ryu. Wiedziałam, że tak będzie, mężczyzna podążył za mną. Albo to przez to, że kiedyś byłam w tej dzielnicy znana albo przez to, że widzi mnie jako "słabą" osobę. Szłam dalej jak gdyby nigdy nic. Jednak nie patrzyłam gdzie idę i ten typ zagonił mnie w kozi róg.
-Świetnie... po prostu świetnie- powiedziałam do siebie. Mężczyzna chwilę później przyszedł za mną. Wykorzystując chwilę mojej nieuwagi koleś podszedł bliżej. Jednak ten zdziwił się bo trzymałam metalową rurę. Zanim ten zdążył się zorientować, że coś takiego trzymam odwróciłam się i rąbnęłam go w głowę. Ten runął na ziemię nieprzytomny.
-Tsk, słaby...- powiedziałam wyrzucając ową rurę i przechodząc nad nim ale... właśnie ale, on w magiczny sposób ocknął się i złapał mnie za nogę przewracając tym samym. Może on mnie tylko zwiódł tym, że udawał nieprzytomnego... Kiedy upadłam na ziemię ten od razu wygiął mi rękę do tyłu zakładając mi dźwignie. Węże Ryu przydały mi się, nawet bardzo się przydały. Jeden korzystając z tego że owy mężczyzna trzyma mnie za rękę jeden z gadów wypełzł mi z rękawa i próbował nastraszyć typa dość ostrym syknięciem. Jednak to go nic nie ruszyło więc ten ukąsił go i przyssał się dosyć mocno. Usłyszałam tylko głośny krzyk i poczułam ulgę na swojej dłoni.
-Dobry wężyk...-powiedziałam w myślach. Szybkim ruchem wzięłam swoją rurę i znów walnęłam typa tym razem nie jeden a sześć razy. Kiedy w końcu padł odsłoniłam mu kaptur, nie był to ten typ który nas śledził, prawdopodobnie przewidzieli taką sytuację i wysłali za mną tego. Czyli tamten powinien podążać za Ryu. Podeszłam do węża i położyłam dłoń na ziemi by ten mógł spokojnie wpełznąć mi pod bluzę. Szczerze? Do tego uczucia można się przyzwyczaić. Spojrzałam jeszcze raz na leżącego mężczyznę i trzepnęłam go, tak dla pewności. No cóż, ponownie wywaliłam rurę i wyszłam z bocznej alejki, kierowałam się w umowną stronę spotkania z brunetem.
Ryu? <Może jakiś fight ^^?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz